Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Benzyna w Jelczu po 5,37. Ale będzie drożało

SZKU
5,37 czy 5,39 zł za litr paliwa E 95. To nie ceny sprzed pół roku, ale poniedziałkowe ceny na dwóch stacjach w Jelczu-Laskowicach. Prawdopodobnie najniższe na Dolnym Śląsku. Czy to oznacza, że możemy spodziewać się dalszych obniżek, a za litr benzyny zapłacimy wkrótce 5 zł?

Niestety, nie ma to najmniejszych szans. Twierdzą tak zarówno właściciele stacji, jak i analitycy runku paliwowego. - Taniej już było - nie pozostawia złudzeń Grzegorz Maziak, analityk z portalu e-petrol.pl.

- Od połowy czerwca obserwowaliśmy powolny spadek cen na stacjach, który w tym czasie wyniósł średnio 20 gr na litrze. Ale już widzimy, że obniżki wyhamowały, a na niektórych stacjach ceny poszły nawet lekko w górę. Ta tendencja się utrzyma - dodaje Grzegorz Maziak. - Cena paliwa w głównej mierze zależy od ceny surowca na rynkach światowych i kursu dolara. Do tego dochodzą liczne opłaty, takie jak akcyza i marża producenta oraz sprzedawcy. Biorąc te czynniki pod uwagę, trzeba w najbliższym czasie liczyć się z podwyżkami na rynku paliw - tłumaczy ekspert.

Jak to jednak możliwe, że w podwrocławskiej miejscowości opłaca się sprzedawać litr paliwa średnio o 20-30 gr taniej niż we Wrocławiu czy innych miastach Dolnego Śląska?

- Ceny paliw są kształtowane przez tak wiele czynników, że trudno robić jednoznaczne porównania między różnymi miejscowościami. W tym przypadku można mówić o wyjątkowości lokalnego rynku, na którym panuje szczególna konkurencja między stacjami - twierdzi Grzegorz Miziak.

Analityk branży paliwowej wskazuje również na inną przyczynę. Większość właścicieli stacji nie obniżyła cen o tyle, o ile spadły im koszty, bo chciała w ten sposób zrekompensować sobie bardzo kiepski czas w interesie, który panował w ostatnim roku.

- Wtedy nie podnieśli cen o tyle, ile wynikałoby np. ze wzrostu akcyzy oraz cen na rynkach światowych, żeby nie tracić klientów. Teraz chcą sobie trochę odbić - przyznaje.

Na pewno narzekać nie mogą kierowcy z Jelcza-Laskowic i jego sąsiedztwa. Ceny na trzech stacjach, które są w mieście, należą do najniższych nie tylko na Dolnym Śląsku, ale i w Polsce. W poniedziałek za litr benzyny E 95 na Orlenie trzeba było zapłacić 5,37 zł, na Lotosie - 5,39 zł, a na stacji przy markecie InterMarche - 5,45 zł. To średnio o 20-30 gr taniej niż we Wrocławiu i innych, okolicznych stacjach.

Taka sytuacja to efekt ostrej konkurencji istniejącej w mieście. Łukasz Sajkowski wspomina, że rozpoczęła się ona trzy lata temu, gdy pojawiła się stacja przy markecie Inter-Marche.

- Mocno rywalizowała ona ze stacją Orlenu o to, kto ma najniższą cenę w mieście. My w tym wyścigu nie uczestniczyliśmy, bowiem chcieliśmy walczyć o klienta jakością paliwa i obsługi klienta - tłumaczy.

Takie działania wystarczyły tylko na pewien czas. W pewnym momencie nawet stali klienci Lotosu zaczęli wybierać konkurencję, bowiem mogli kupić litr benzyny nawet o 30 groszy taniej.

- Dlatego w marcu bieżącego roku włączyliśmy się do tej rywalizacji. Nie chcemy jednak być najtańsi, choć nasza cena jest zbliżona do konkurencji - tłumaczy Łukasz Sajkowski.

Ostrej wojny cenowej w Jelczu-Laskowicach nie chce komentować Ryszard Sabik, właściciel stacji Orlenu. - Jako franczyzobiorca koncernu PKN Orlen nie mogę wypowiadać się na takie tematy, jak polityka cenowa - ucina rozmowę.

Najbardziej z wojny cenowej na stacjach paliwowych cieszą się klienci. Kamila Starczewska z Witowic w gminie Strzelin dojeżdża przez Jelcz-Laskowice do pracy we Wrocławiu. - Tankuję na stacji Lotosu, bo mam po drodze i jest tu taniej niż w Oławie czy Strzelinie. Często jeżdżąc można sporo zaoszczędzić. Choć pamiętam, że było jeszcze taniej - mówi kobieta.

To, co cieszy kierowców, przyprawia o ból głowy właścicieli stacji. Cena obniżona do granic opłacalności sprawia, że muszą oni zabiegać o klienta w inny sposób.

- Na paliwie wychodzę na zero. Zarabiam na sprzedaży innych towarów i usługach, które świadczę w obrębie stacji. Kto nie ma takiej oferty, praktycznie nie ma szans na tym rynku - mówi anonimowo właściciel lokalnej stacji benzynowej.

Potwierdza to Łukasz Sajkowski z Lotosa. - Poza konkurencyjną ceną walczymy o klientów wysoką jakością paliwa i nowymi usługami. Dlatego można u nas zjeść hot-doga, napić się kawy, a od niedawna skorzystać z bankomatu i lottomatu. Inwestujemy również w infrastrukturę: wymieniamy zbiorniki i dystrybutory - wylicza prezes Polmozbytu Jelcz.

Grzegorz Maziak, analityk branży paliwowej z portalu e-petrol.pl potwierdza, że dodatkowe usługi, to jeden z elementów, dzięki któremu można wygrać walkę o klienta. Stacje sięgają również po różne akcje promocyjne. - Taniej można zatankować w weekend na stacjach Orlenu, gdy płacimy gotówką. Na stacjach Shell można zdobyć bony rabatowe do Lidla. Robiąc zakupy w marketach, przy których są stacje benzynowe, można później tankować z rabatem - tłumaczy.

Zaznacza jednak, że nie ma zależności między liczbą usług dostępnych na danej stacji a ceną benzyny. - Wcale nie jest tak, że tam, gdzie można zrobić zakupy i np. umyć samochód, będzie tańsze paliwo. Na jego cenę wpływa wiele różnych czynników - dodaje Maziak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Benzyna w Jelczu po 5,37. Ale będzie drożało - Jelcz-Laskowice Nasze Miasto

Wróć na jelczlaskowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto