Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Kamerdyner”. Kaszubski Romeo i Julia w czasach wojny [Rozmowa NaM]

Piotr Wróblewski
Kamerdyner. Kaszubski Romeo i Julia w czasach wojny [Rozmowa NaM]
Kamerdyner. Kaszubski Romeo i Julia w czasach wojny [Rozmowa NaM] Marcin Makowski / mat. pras.
Kaszubi doczekali się swojego filmu. „Kamerdyner” opowiada o ludobójstwie w Piaśnicy, 45 latach wspólnej historii polsko-prusko-kaszubskiej, a także o miłości przekraczającej uprzedzenia etniczne. Z współtwórcą scenariusza - Markiem Klatem - rozmawiamy o zapomnianej tragedii w Piaśnicy, fenomenalnej roli Janusza Gajosa i sprytnym zabiegu twórców, dzięki któremu na ekranie powrócił spalony wiele lat temu Starzyński Dwór.

Pochodzi Pan z Kaszub?
Marek Klat: Moja żona jest rodowitą Kaszubką. Ja całe życie spędziłem w Gdańsku, czyli stolicy Kaszub...

... jednej z wielu. Przecież cały czas trwa spór o to, które miasto jest „właściwą” stolicą Kaszub.

To jest dość pusty spór. Gdańszczanie uważają, że stolicą jest Gdańsk, mieszkańcy Kościerzyny twierdzą, że Kościerzyna, osoby z Wejherowa, że Wejherowo...

Mam wrażanie, że jeżeli chodzi o kino to, to w filmie „Kamerdyner” pierwszy raz w tak znaczący sposób zwrócono uwagę na Kaszubów.

Małe ojczyzny, społeczności w Polsce mają już swoje filmy: Ślązacy tryptyk Kazimierza Kutza, Wielkopolanie twórczość Izabelli Cywińskiej, Warmia - ma „Różę” Wojtka Smarzowskiego... Kaszuby do tej pory czekały na swój film. Wiele osób mówi, że jest to najpiękniejszy skrawek na ziemi: góry, jeziora, morze… Poza tym to miejsce graniczne, ścierały się tu różne narodowości - pruska, niemiecka, polska i kaszubska - stąd niebezpieczeństwo. I o tym wszystkim mówi „Kamerdyner”.

fot. Rafał Pijański / mat. pras.

Główną osią „Kamerdynera” jest opowieść o kaszubskich Romeo i Julii. Zakazana miłość w trudnych czasach.To prawdziwa historia?

We wspomnieniach natrafiliśmy na dwie historie miłosne. W pierwszej polski oficer kocha się w pannie z bogatego rodu. Zginął pod Gdynią, a ona popełniła samobójstwo. Historia warta sfilmowania, lecz zakończona w 1939 roku. Wybraliśmy drugą, czyli miłość między kaszubskim chłopakiem i córką pruskiego arystokraty. Był w niej również element plotek o kazirodztwie. Wydawało się to interesujące. Ta miłość mogła być obciążona dużym grzechem. No i miała finał w 1945 roku...

...a być może i później. Ponieważ ten wątek nie został zamknięty.

No właśnie, warto to sprawdzić. My nie wiemy, co się zdarzyło dalej.

W „Kamerdynerze” po raz pierwszy na ekranie został pokazany mord w Piaśnicy. Wielka tragedia Kaszubów, o której do dziś - mam takie wrażenie - nikt w Polsce nie mówi.

Piaśnica to miejsce dla Kaszubów święte. Podobno do tej pory nie śpiewają tam ptaki. To był pierwszy masowy mord dokonany przez nazistów. Nie tylko w czasie wojny, ale w ogóle. Przeprowadzono go z wielką dokładnością, metodycznie, według stworzonych wcześniej list proskrypcyjnych. W lesie pochowano 12-14 tysięcy osób. Ledwie ponad 800 udało się później zidentyfikować. Odkryto ponad 30 grobów, ale nie wiadomo, czy w pobliżu nie ma kolejnych. Większość ciał została w 1943 roku wykopana przez więźniów Stutthofu [obóz koncentracyjny pod Gdańskiem - red.]. Zwłoki spalono, przemielono i powtórnie zakopano.

O Katyniu wiemy wszyscy, ale historia Piaśnicy wydaje się zapomniana.

To było przecież regularne ludobójstwo - Akcja „Inteligencja”. Polegała ona na tym, że zabijano wszystkich wykształconych i tych, którzy się dorobili. To miało swoje następstwa. Wiemy o Katyniu, Palmirach, natomiast tutaj nie miał kto o tym pisać. Kaszubi, którzy mogliby to zrobić, zostali wymordowani. Potrzeba było pokoleń, żeby to odrodzić. Dzisiaj mamy wielu Kaszubów w gronie polityków czy artystów. Jednak proszę sobie wyobrazić, że pierwszym Kaszubem, który uzyskał stanowisko w instytucjach państwowych, był wicewojewoda gdański Józef Borzyszkowski, dopiero na przełomie lat 80. i 90.! Od pierwszej wojny światowej Kaszubi byli odsuwani od władzy. Mimo że w 1918 roku gremialnie poparli państwo Polskie, podchodzono do nich nieufanie.

Pewnie dlatego, że to osoby z pogranicza.

Myślę, że zaważyła bardzo głęboka odrębność językowa.

Zostańmy w takim razie przy języku. Jak to się stało, że Janusz Gajos mówi w filmie po kaszubsku?

To był jego pomysł. Myśmy się zastanawiali, czy włączenie kaszubskiego nie będzie zakłócało odbioru. Przecież to dość trudny język. Jednak Janusz się uparł. Dostał nauczycieli, którzy uczyli go nie tylko wymowy, ale również intonacji. Trzeba pamiętać, że w filmie prezentujemy język sprzed stu lat. Podobną naukę przeszli też inni aktorzy. Natomiast zdecydowana większość statystów to Kaszubi.

fot. mat. pras.

Czyli ich nie trzeba było uczyć języka.

W tym filmie rodowici Kaszubi grają bardzo ważną rolę. Pilnowali, żeby język używany przez aktorów był rzeczywisty.

„Kamerdyner” to nie jest dokument historyczny. Losy Kaszubów śledzimy przez pryzmat bohaterów. Jednym z nich jest Bazyli Miotke, którego gra wspomniany Janusz Gajos. Czy to jest postać nawiązująca do Antoniego Abrahama - „króla Kaszubów”?

Fakty to 90 procent filmu. Wyciągnęliśmy je z relacji osób wówczas żyjących. Niestety żadna z nich nie doczekała premiery „Kamerdynera”. Cały scenariusz napisaliśmy w trójkę (z Mirosławem Piepką i Michałem Pruskim - red.). Łącznie ponad 250 scen. W Ameryce robi to cały zespół, który ma stado researcherów i script doctorów. My mieliśmy jedną przewagę. Pomysłodawca scenariusza, Mirek Piepka urodził się w Starzynie [pod Wejherowem - red.]. On przesiąkał historią z „Kamerdynera” przez całe dzieciństwo. Słyszał dużo o filmowej Gerdzie von Krauss, jej chutliwym mężu Hermannie. Główna postać - Bazyli Miotke, to dziadek Mirka, który pracował na dworze von Kraussów. Jego biografia została wzbogacona o elementy biograficzne Antoniego Abrahama - „króla Kaszubów” - który urodził się w miejscowości Zdrada, niedaleko Starzyna. To byli przyjaciele. Stworzyliśmy z nich jedną postać, ponieważ Abraham zmarł w 1923 roku. Prawidła scenariuszowe nie pozwoliły nam podzielić tych postaci.

Kiedy zaczęły się prace nad scenariuszem?

Jeszcze jako dziennikarze „Dziennika Bałtyckiego” i „Głosu Wybrzeża” pisywaliśmy o historii Kaszub. Mirek Piepka założył potem firmę producencką i zrealizował m. in. „Układ zamknięty” i „Czarny czwartek”. Potem stwierdził, że to czas, by zrobić film o Kaszubach. W 2013 roku zaczęliśmy z Mirkiem i Michałem Pruskim robić dokumentację na serio. W sumie mieliśmy sześć relacji świadków. Do czasu premiery wszystkie zmarły, więc to był ostatni dzwonek. Zachowało się też sporo pamiętników i wspomnień. Chociażby Gerharda von Grassa, choć gdy je czytałem, to chwilami mnie odrzucało.

Dlaczego?

Straszne zakłamanie bogatych ludzi. Z jednej strony nie mogli się nachwalić Kaszubów, a później tworzyli listy proskrypcyjne dla nazistów. Na końcu, w lasach Piaśnicy, morduje się kilkanaście tysięcy ludzi. Wszyscy naokoło wiedzą - smród palonych zwłok podobno roznosił się po całej okolicy. A oni nie wiedzieli. Ginie prawie 700 osób pracujących w ich majątkach, a oni nic nie wiedzieli. Ściema. Oni po prostu zdradzili Kaszubów. I dorobili się na tym ogromnych majątków.

Jak to się stało, że film „Kamerdyner” nie był kręcony tylko na Kaszubach?

Wydaje się to kontrowersyjne, ale wymaga pewnego wyjaśnienia. Starzyński Dwór, dawny pałac von Grassów, był największym tego typu obiektem na Pomorzu. Miał wielkie sale, 56 pokoi, ogrzewanie, biblioteki, sale balowe itp. Jeszcze za czasów II RP w ramach nacjonalizacji odebrano rodzinie ten majątek. W zamian zyskali gigantyczne odszkodowanie. Pałac zaczął niszczeć, a w 1943 r. uderzył w niego piorun. Całość się spaliła. Okazało się, że nie ma gdzie kręcić. W końcu na Warmii udało się znaleźć bardzo podobny. Pojechałem do Łężan i zobaczyłem dokładny klon. Stworzył go prawdopodobnie ten sam architekt. Z dnia na dzień zapadła decyzja, że tam kręcimy. Dzisiaj ten pałac należy do Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Zachował się w całości.

Czyli mieliście szczęście.

Tak. Udało nam się odtworzyć Starzyński Dwór.

Rozmawiał Piotr Wróblewski, dziennikarz naszemiasto.pl

Tytuł: „Kamerdyner”
Reżyser: Filip Bajon
Producent: Olga Bieniek, Mirosław Piepka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto